piątek, 16 stycznia 2015

Świąteczny grudzień:)
Miesiąc przed świętami nie mówi się o niczym innym jak właśnie o  świętach, które były cudowne.Wigilię spędziłam z moją niemieckimi rodzicami, siostrą, dziadkami ze strony taty oraz kolegą z klasy, który musiałby być sam na święta.








Na początku zaśpiewaliśmy wspólnie piosenkę świąteczną, jednak to nie to samo co nasze kolędy. Następnie zjedliśmy pierwsze i drugie danie, a następnie otworzyliśmy prezenty, z których wszyscy byli zadowoleni.:) 



Następnie graliśmy w Schickgeschenke, czyli ,,szykowne" prezenty, tzn niepotrzebne rzeczy których nikt nie używa są zapakowane w gazetę zamiast papieru świątecznego. Rzuca się kostką, po wypadnięciu 6 można zabrać jeden prezent, kiedy wszyscy już mają po jednym prezencie, po wypadnięciu kolejnej 6 można swój odpakować, jednak potem można ,,ukraść" prezent innej osobie, wszystko zależy od ilości oczek. Dużo śmiechu i zabawy:)
Reakcja na mój prezent dla rodziny:) Album z naszymi wspólnymi zdjęciami i tekstem na pożegnanie.





Przyszykowanie stołu trwało około godzinę.
 Świąteczne jedzenie tutaj różni się nieco od naszego. W  mojej rodzinie daniem głównym były muszle z mango, więc niewiele to ma wspólnego z naszym świątecznym jedzeniem. Nie znany tu jest także zwyczaj dzielenia się opłatkiem. Przed Wigilią byłam także na krótkiej Mszy w Kościele ewangelickim z moim Gasttatą, jednak ta45 minutowa Msza jest zupełnie inna niż nasza pasterka. Mimo dość dużych różnic, Wigilia była wspaniała. 
W pierwszy dzień świąt byliśmy na obiedzie u rodziców mojego Gasttaty.W drugi dzień świąt jechaliśmy do landu Schleswig-Holstein,do rodziców mojej Gastmamy, gdzie spędziłam kilka dni podczas ferii jesiennych.Tam zostaliśmy do 30grudnia.Razem spędziliśmy miło czas i mogę powiedzieć, że mimo tęsknoty za rodziną i przyjaciółmi, w tym czasie nasilającej się, to były bardzo wspaniałe i rodzinne( na tyle ile można je nazwać rodzinnymi )święta. Sylwestra spędziłam z 3 znajomych.
Tak minęły pierwsze święta poza domem :)

 









poniedziałek, 1 grudnia 2014

Kolejny miesiąc w Berlinie rozpoczął się wycieczką do Francji.Grupa około 120 osób z całego świata.


 Pierwszym miejscem naszego zwiedzania był Louvre, 



















  gdzie mogliśmy zobaczyć dzieła wielkich mistrzów























 Kolejnym miejscem była katedra Notre Dame


















  oraz oczywiście wieża Eiffla 





mieliśmy okazję zobaczyć także kilka ciekawych miejsc.











Paryż jest pięknym miastem,a w szczególności w nocy to naprawdę piękny widok.























Kolejny weekend spędziłam z kolegą z klubu(Nowa Zelandia) i jego obecnymi,a moimi trzecimi rodzicami goszczącymi w Hamburgu. 


  Dobrze jest wcześniej choć trochę poznać swoją kolejną rodzinę:)




  Spędziliśmy miło czas zwiedzając Hamburg

 Jeśli chodzi o szkołę, jest z każdym dniem coraz lepiej pod każdym względem. Spotykamy się często ze znajomymi z klasy,idziemy do kina













czy po prostu chodzimy po mieście




 jest zawsze zabawnie








Podczas lekcji mam oczywiście jeszcze problemy z językiem na lekcjach takich jak fizyka czy historia ale ogólnie jest dobrze. Ostatnio dostałam nawet dobrą ocenę z ,,Englischklausur"

ponieważ tutaj w szkole, kartkówki czy sprawdziany nie są tak popularne. Co prawda zdarzają się ale bardzo rzadko , jednak po około 3 miesiącach odbywa się duży test zwany Klausur, który ma duży wpływ na ocenę semestralną.



 Teraz Berlin już przygotowuje się pełna parą do Świąt Bożego Narodzenia,więc obowiązkową tradycją jest odwiedzenie miejsca zwanego Weihnachtsmarkt
,gdzie można zjeść znane tu Crépes(czyli zwinięty naleśnik z nutellą lub innym dodatkiem), kupić drobne prezenty świąteczne czy po prostu przejechać się na karuzeli.








   Tradycją tu są duże najlepiej samodzielnie zrobione wieńce adwentowe i kalendarz adwentowy, który moze mieć różną postać. Pomysł moich Gastrodziców:




mniejsze dla mnie, większe dla mojej Gastsiostry. A w środku drobne upominki:) Razem z Gastmamą piekłyśmy ostatnio świąteczne ciasteczka

Ostatnią rzeczą jaka wydarzyła się w ostatnim miesiącu,którą muszę się obowiązkowo podzielić jest mecz mojej ulubionej drużyny


Bayern München : Hertha BSC.


 Lepszej niespodzianki nie mógł mi sprawić mój Gasttata


Spędziliśmy wspaniałe 90minut meczu kibicując przeciwnym drużynom, ponieważ on jako Berlińczyk kibicował Herthcie,





która oczywiście przegrała 0:1;) nigdy nie zapomnę tego pełnego emocji(100razy większych niż przed telewizorem )meczu.;)nie mogłam w to uwierzyć , że mogłam zobaczyć na żywo moją Lieblingssportmanschaft, mojego ulubionego piłkarza i jego równie wspaniałych i uzdolnionych kolegów. Właśnie tak spełniło się moje kolejne marzenie:))